czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 5

Siedziała skulona w maleńkim fotelu z cytrynową herbatą w rękach. Jej wzrok był utkwiony w ścianie. Intensywnie o czymś myślała, a moje myśli były skupione na niej. Brązowe oczy, mały nos, pełne usta. Brązowe włosy z rozjaśnianymi końcówkami dosięgały jej do biustu.
W pewnej chwili jej wzrok padł na mnie. Rumience wdarły się na jej policzki. Wyglądała słodko.
-Czemu pomagasz Robertowi?-szepnęła głosem pełnym strachu. Sam nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie.W odpowiedzi wzruszyłem ramionami. Pewnie, dlatego iż dostaje od niego niezłą sumkę.
-Chcę do domu-szepnęła, a z jej oczu popłynęły łzy. Nie chcąc siedzieć bezradnie podszedłem do niej i opatuliłem ją swoimi rękoma.
-Będzie dobrze, maleńka-szepnąłem w jej włosy. Ona zaś ufnie oplotła swoimi rękami moją talie wtulając w nią głowe.
-Jak ma być dobrze skoro zostałam porwana oraz okaleczona?
Zacisnąłem mocno oczy i wyszeptałem te trzy słowa przez, które moge zginąć:
-Pomoge ci uciec.
Jej oczy spojrzały na mnie zdziwione oraz ucieszone.
-Naprawdę?
Przytaknąłem.
Ja już naprawdę zwariowałem pomagając tej dziewczynie. Jednak jest w niej coś tajemniczego, pociągającego. No i jest piękna.
Uśmiechnęła się do mnie i jeszcze mocniej wtuliła się we mnie.
Zaśmiałem się poczym zdjęłem jej małe ręce ze swojej tali.
-Jesteś zmęczona?-spytałem.
-Trochę.
-To idziemy do łóżka.
-A-ale, że razem?-zmarszczyła brwi.
-Nic ci nie zrobie.
Wgramoliłem się do łóżka, poprzednio zdejmując koszulkę i rzucając ją na półkę. Spojrzałem na Megan, która wciąż stała w jednym miejscu.
-Idziesz?
-Już, już.
Podeszła do łóżka i nieśmiało połoźyła się na samym brzegu. Zachichotałem na ten widok, lecy  nic z tym nie zrobiłem.
-Chcę ciebie poznać-szepnęła i odwróciła się w moją stronę.-Ile masz lat?
-20, a ty?
-17
~#~
Po około dwuch godzinach Megan usnęła. Wyglądała wtedy tak bezradnie, słodko. Uśmiechnęłem się lekko i obruciłem na plecy.
Nie wiem czy dobrze robie pomagając jej, chociaż z drugiej strony jest taka drobna. Taka słaba. Nie poradziła by sobie sama.
Myślałem jeszcze chwile, poczym odpłynąłem w objęcia Morfeusza.
~#~
W nocy obudził mnie trzask drzwi frontowych. Poderwałem się z łóżka i pobiegłem do drzwi, w których stał Robert cały pobity.
-Co się stało?-spytałem, modląc się o to aby zapomniał o Megan.
-Ben się stał. Ojciec tej suki pobił mnie.-warknął. Podszedł do komody i rzucił o ściane wazonem, który na niej stał.-Zabije ją!-pobiegł do piwnicy, w której miała ona przebywać.-GDZIE ONA JEST?!
Ups...zaczynają się problemy.

_________________________
Przepraszam,że jest taki krótki. Napadł mnie brak weny, więc rozdział jest wymuszony :c

CZYTASZ=KOMENTUJ=MOTYWACJA.

4 komentarze:

  1. No to nasyłam na Ciebie motywacje :) Hehe.
    Świetny rozdział. Czekam na next, bo jestem ciekawa co się stanie.
    Pisz, pisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju zajebiście piszesz proszę dalej nie mogę się doczejać ;))
    ~Alusia ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz, Pisz i jeszcze raz Pisza bo zajebiście piszesz to opowiadanie :D życze weny i sorki że z anonimka ale musialam bo nie mam jeszcze swojego konta ;/ noo ale czekam z niecierpliwością na nexta ;* <3~~ Megi ;) xd

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham Harrego,kocham to opowiadanie. A rozdział jest świetny zaskoczyłaś mnie końcówką rozdziału :o
    wiadomo,że Harry nie pozwoli mu skrzywdzić dziewczyny hehe :3
    a moze uciekną razem? taka moja wyobraźnia głupia haha
    czekam na nn!

    I przypominam,bo nie wiem czy widziałas ale...xD
    Nominowałam cię do Versatile Blogger Award, więcej tutaj:
    http://coldness-funfiction.blogspot.co.uk/p/blog-page_4.html
    Oraz do Liebster Award!
    http://coldness-funfiction.blogspot.co.uk/p/blog-page_3707.html

    OdpowiedzUsuń