Ręka Harrego znajdowała się na moich plecach, obejmując mnie w tali. Byliśmy na spacerze. Mimo wszystko zaczynał się grudzień, a z nim święta i moje urodziny. Mogłabym wrócić do domu, przecież żadne niebezpieczeństwo mi już nie groziło...chyba. Z drugiej strony nie chciałam wracać. Nie chciałam zostawiać Harrego. Przywiązałam się do niego. Wydaje mi się, że...zakochałam się w nim, jednak nie jestem tego pewna. Pierwszy raz czuje takie coś.
-Harry?-szepnęłam. Przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował we włosy.-Dziękuję.-byłam na 100 % pewna, że w tej chwili marszczy brwi, więc ręką sięgnęłam do jego czoła. Zgadłam! -Nie marszcz brwi. Ściągnął moją dłoń i lekko ją pocałował. Zachichotałam. Stanęliśmy. Tak bardzo żałuje, że w tej chwili nie mogę nic zobaczyć. Westchnęłam cicho, a Harry przytulił mnie do siebie, wtulając głowę w moje włosy.
-Jesteś dla mnie ważna, wiesz?- szepnął. Kiwnęłam głową.
-Ty dla mnie też.-objęłam swoimi drobnymi rękami jego talie i oparłam głowę na klatce piersiowej. -Chciałabym cię zobaczyć.-wyszeptałam. Jego oddech stał się urywany.
-Wiem, kochanie.- pocałował lekko moje wargi. Odwzajemniłam przyjemny i delikatny pocałunek.
-Bljeeee!-usłyszałam odgłos jakiegoś dziecka, a zaraz potem zostałam uderzona śnieżką w plecy. Zachichotałam, a chwilę po mnie usłyszałam śmiech Harrego. Puścił moją rękę i wywnioskowywując z jego śmiechu i śmiechu małej dziewczynki uznałam, że dobrze się bawi. Cieszyłam się, a z drugiej strony strony smuciłam. Ja nie mogłam zapewnić Harremu żadnej rozrywki. To on musiał non stop się o mnie troszczyć. Pisnęłam gdy moja sylwetka została porwana do góry.
-Harry!-zachichotałam. Również się zaśmiał, a zaraz potem wylądowałam w zimnej zaspie śniegu.
-Lux szybko pomóź mi natrzeć ciocie Megan!-krzyknął Harry, a jakieś małe rączki zaczęły trzeć śnieg po całej mojej sylwetce. Zamiast przejmować się tym, że zmokne śmiałam się. Po ok. 10 minutach przestali. Wstałam za pomocą ręki Harrego i otrzepałam się ze śniegu.
- Wujgu Haji a mogję dzisjaj iś do cjebje do domu?-spytał uroczy głos małego dziecka. Uśmiechnęłam się lekko.
-Pod warunkiem, że ciocia Megan i pani Bloom się zgodzi, kwiatuszku.-odpowiedział. Harry jest taki kochany dla tej dziewczynki. Wzruszyłam ramionami.
-Nie mam nic przeciwko.
Lux pisnęła szczęśliwa. Harry jedną dłoń splótł z moją, a drugą zapewne trzymał Lux. W pewnej chwili staneliśmy.
-Dzień dobry pani Bloom.-przywitał się.
-Och Harry! Jak miło cię znów widzieć!-oznajmiła jakaś starsza pani. Czułam się głupio. Tak niezręcznie.
-Chciałem się zapytać czy Lux mogłaby dzisiaj iść z nami.
-Harry wiesz, że zawsze się na to zgadzam, jednak nie dzisiaj. Dzisiaj Lux ma spodkanie z kandydatami na jej rodziców- kandydatami? Później zapytam o to Harrego. -Przykro mi.
-Nie płacz, słoneczko.-szepnął Harry. -Następnym razem cię wezme, dobrze? No już nie płacz.-Harry puścił moją rękę.-Obiecujesz, że będziesz grzeczna?
-Objecuje.-szepnęła Lux.
-A teraz leć bawić się z innymi, dobrze? I pamiętaj ja zawsze będę cię kochał.-Ojejciu. Uśmiechnęłam się na jego słowa.
-Ja cjebje tes Haji.-chwile potem znowu poczułam dłoń Harrego splątującego z moją palce.
-Do widzenia.-oznajmił Harry i ruszyliśmy.
~***~
Leżałam w łóżku po gorącym prysznicu, czekając na Harrego. Naprawdę on chyba siedzi tam już z 30 min. Pisnęłam gdy poczułam mokre loki Harrego, na swojej twarzy.
-Harry.-zaśmiałam się i próbowałam go odepchnąć, lecz ten znalazł się nade mną ręce trzymając po obu stronach mojej głowy. Wykorzystując sytuacje wplątałam palce w jego loki i wpiłam się w jego wargi.
-Kocham cię.-wymsknęło mi się z ust. Ups...
__________________________________________
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.