poniedziałek, 5 maja 2014

Ważne bardzo.

Założyłam nowego bloga, na którym znajdzie się II część. Niestety nie zrobiłam tam wszystkiego. Nie mam na to czasu...Zrobiłam tylko bohaterów. Nie mam czasu zamówić zwiastunu, szablonu, ani nic. Szkoła, nauka oraz Przyjaciel. To wszystko jak narazie jest na pierwszym miejscu. Zaczęłam pisać 1 rozdział, ale...jak już wspominałam brak czasu.

To tak. Zapraszam do obserwowania bloga, z 2 cz.

                  Dark Back.

środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 25

Jest mi gorąco. Strasznie gorąco. Otworzyłam oczy i dopiero teraz zorientowałam się, że leżę na Harrym. Czy naprawdę byłam, aż tak zdesperowana, aby się na nim położyć? Spojrzałam na Harrego i uśmiechnęłam się. Wygląda tak słodko. Jego usta są lekko rozchylone, loki porozwalane, a pomimo dodatkowego ciężaru oddycha miarowo. Przybliżyłam swoje usta do jego i lekko musnęłam. Zdezorientowany otworzył oczy i spojrzał na mnie.
-Cześć.-wymruczał i przetarł zaspane oczy.
-Hej.-odpowiedziałam mu. Spojrzałam za okno. Niebo jest szarawe, kropi deszcz, a ze śniegu pewnie została ciapa.-Mam nadzieje, że do 14 poprawi się pogoda.-jęknęłam. Harry zmarszczył brwi.
-Gdzieś się wybierasz?-spytał.
-Ym...tak spotykam się z Alex.-skłamałam, ale co miałam mu powiedzieć? Że spotykam się z jego siostrą i mamą? Nie puściłby mnie, nakrzyczał i kto wie co jeszcze.
-Wiesz, jednak nie wytrzymałaś beze mnie jednej nocy.-zachichotał, a ja posłałam mu groźne spojrzenie.
-Była burza.-warknęłam. Harry zaśmiał się. -I zbiłam talerz. A, że mnie kochasz to go posprzątarz.-pocałowałam kącik jego uśmiechniętych ust. -I chyba padło ogrzewanie, bo jest zimno.-sięgnęłam po telefon i przeraziłam się widząc, która jest godzina! 12.42!
-O kurwa.-przeklnęłam sama do siebie i zeskoczyłam z łóżka. Boże jak zimno. W pośpiechu wyciągnęłam bielizne, ciepły czarny sweterek, leginsy i puszyste skarpety. Z rzeczami pobiegłam do łazienki. Chciałam wziąść prysznic, lecz nie było ciepłej wody. Ubrałam to co miałam ubrać. Rozczesałam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Zrobiłam lekki, ale wyrażny makijaż i byłam gotowa. Wyszłam z łazienki i chwyciłam telefon. 13.05. Zbiegłam na dół. Harry stał w kuchni rozmawiając przez telefon. Po cichu podeszłam do niego i objęłam go w tali. Rozłączył się i obrócił w moją stronę.
-Nie będzie prądu do 16, bo coś stało się z liniami.-wyjaśnił i pochylił swoją twarz do mojej. Oparł swoje czoło o moje. -Jutro pojedziemy do studia.-jakiego studia? Ach, ten tatuażu... Kiwnęłam lekko głową. -Zrobisz mi kanapki?-poprosiłam odsówając się od niego. Zaśmiał się lecz podszedł do lodówki, wyciągając składniki. W tym samym czasie pobiegłam do korytarza, po swoje buty. Ubrałam je i wróciłam do kuchni. Umyłam ręce i zjadłam dwie kanapki. Musnęłam jego policzek i pobiegłam umyć zęby. Gdy skończyłam była 13.25. Podeszłam do Harrego i zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Będę tęsknić.-szepnęłam. Za bardzo się do niego przywiązałam. Przywarłam swoimi wargami do warg Harrego. Pocałunek był taki słodki.-Kocham cię.
-Ja ciebie też-uśmiechnął się i ostatni raz musnął moje wargi. Wyszłam z domu. Do Starbucksa nie miałam daleko, jednak bałam się, że nie zdąrze, dlatego szłam szybkim krokiem. Gdy zauważyłam kawiarnie, moje serce przyśpieszyło. Bałam się. Gdy doszłam bliżej, już zza szyby zauważyłam dziewczynę w niebiesko-fioletowych włosach oraz obok niej drugą. Wyglądały jak siostry. Z wachaniem weszłam do kawiarni. Ich wzrok od razu powędrował na mnie. Uśmiechnęłam się nieśmiało i ruszyłam w ich stronę.
-Dzień dobry.-szepnęłam i usiadłam naprzeciwko nich.
-Witaj, kochanie!-przywitała mnie ciepło mama Harrego.
-Cześć.-uśmiechnęła się Gemma. Ona i Harry są strasznie podobni.
-Jesteś strasznie śliczna.-uśmiechnęła się mama Harrego.
-Dziękuję.-odpowiedziałam nieśmiało.-Chciałam się z wami spodkać, dlatego że wiem jak Harry bardzo za wami tęskni.
-My też za nim tęsknimy...odszedł od nas w tak młodym wieku.-szepnęła mama Harrego, a jej oczy zaszkliły się.
-Proszę pani, ja nie...
-Ann. Mów mi Ann.-uśmiechnęła się.-Harry pewnie bardzo się zmienił. Gdy widzieliśmy się ostatni raz miał kolczyka w wardze i kilka tatuaży.-Jeju. Harry naprawdę mocno się zmienił.
-Tak, nadal ma kolczyka w wardze. Ma również w brwi, a jego klatę oraz ręce i kark pokrywa wiele tatuaży.-szepnęła. Dobrze robie? Może nie powinnam tego mówić? Spojrzałam na Ann. Uśmiechała się.
-Strasznie się różnicie.-bardziej stwierdziła, niż zapytała Gemma. Przytaknęłam jej. To prawda.
-Mieszkasz tu z rodzicami?-spytała Ann.
-Nie...z Harrym. Mój tato razem ze swoją dziewczyną mieszka w Londynie. A z powodu małych komplikacji muszę mieszkać z Harrym.
-A co z twoją mamą?-uśmiechnęłam się smutno.
-Nie znam mamy ani taty. Jestem adoptowana. -szepnęłam. Gemma położyła swoją dłoń na mojej i uśmiechnęła się pocieszająco.
-Musisz mieszkać z Harrym...
-Tak muszę, ale również tego chcę.
-Kochasz go?-spytała Ann.
-Bardzo.-uśmiechnęłam się.

                        ~***~
-Muszę już wracać.-uśmiechnęłam się do obu kobiet. Polubiłam je. Ann i Gemma przytuliły mnie. Uśmiechnęłam się do nich i wstałam od stolika. Tak długo rozmawiałystmy, że powoli zaczynało się ściemniać. Dobrze, że do domu miałam 15 minut drogi. Ann i Gemma to bardzo miłe osoby. Gdy doszłam do domu zaczęło kropić. Weszłam do domu. Ściągnęłam buty i kurtkę i udałam się do salonu. Siedział tam Harry, Zayn, Liam oraz Louis i... Alex. Ups. Spojrzałam na Harrego. Był zły. Bardzo.
-Możemy porozmawiać?-szepnęłam. Wstał z kanapy i odłożył piwo na stół. Minął mnie i udał się do kuchni. Poszłam za nim. Oparł się o blat i spojrzał na mnie.
-Cześć.-szepnęłam i spuściłam wzrok.
-Gdzie byłaś?-warknął. Przełknęłam ślinę.
-Harry, uspokuj się.-podeszłam do niego i chwyciłam za rękę. Wyrwał ją.
-Gdzie byłaś?
-Spodkałam się z twoją mamą i siostrą.-wyszeptałam i spojrzałam na niego. Wplątał palce w swoje włosy i pociągnął.
-Wiesz co?-warknął.-NIGDY cię nie kochałem. NIGDY mi na tobie nie zależało. Założyłem się o to, że rozkocham Cię w sobie. I udało mi się. A jaką sumkę za to dostałem. Jesteś tylko zwykłą dziwką, która jest łatwowierna. Myślałem, że mi się to nie uda, ale ty po prostu jesteś tak głupia, że nie zorientowałaś się. I NIGDY nid wierzyłem w to, że Robert cię zgwałcił. Pewnie sama wskoczyłaś mu do łóżka.-zaśmiał się i uderzył mnie w twarz. Łzy już od dawna spływały po moich policzkach. To...okropne. Spojrzałam w oczy Harrego. Kryła się w nich kpina.
-Naprawdę?-szepnęłam załamanym głosem.
-Oj kotku jesteś taka naiwna. Nie mogę uwierzyć, że się nabrałaś. Dobra mam cię dość, mała kurewko. Wypierdalaj z mojego życia raz na zawsze, suko.-ponownie uderzył mnie w twarz. Złapałam się za bolący policzek i wybiegłam z tego domu zalana łzami. Usiadłam na pobliskiej ławce. Jak on mógł mi to zrobić? Jak? A tyle razy zapewniał, że mnie kocha. Co ja mam teraz zrobić? Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam głośno płakać.
-Megan?-spytał znajomy głos. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Nialla. Zerwałam się z ławki i rzuciłam mu w ramiona.
-Odwieziesz mnie do domu? Do Londynu?-zaszlochałam i wtuliłam się w niego. 
-Tak.-odpowiedział i pocałował moje włosy.

_____________________________________

KONIEC CZĘŚCI I.

Ryczę. Jeju, jeju, jeju. Ryczę. Nie, nie, nie. 
Niestety to już koniec cz.1. Nie chciałam, żeby się tak szybko kończyła, ale będzie cz. 2! Jeeej.

Jestem okropna. Napisałam okropną końcówkę.

To tak. Dzisiaj postaram się ogarnąć bloga, na którym będę prowadziła 2 część.

Dziękuję Wam za te 6 miesięcy!

A na sam koniec mam prośbę.

Niech każdy kto to czyta zostawi komentarz, proszę.




niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 24.

Harry pojechał na zakupy. Specjalnie ponaglałam go, aby nie wziął telefonu. Miałam go z głowy przynajmniej na godzine. Chwyciłam jego telefon i weszłam w kontakty. Zatrzymałam się przy kontakcie Gemma. Z tego co wiem, to jego siostra. Wpisałam numer na swój nowy telefon i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Przyłożyłam telefon do ucha. Pierwszy sygnał...
Drugi...odebrano!
-Halo?-spytał cichy głos. Przęłknęłam ślinę. Bałam się.
-Cześć.-szepnęłam.
-Znamy się?
-Tak...to znaczy nie. Jestem Megan.-przedstawiłam się.
-Gemma.
-Bo...ja ten. Ym...jestem dziewczyną Harrego.-szepnęłam, a po drugiej stronie nastała cisza.
-Naprawdę?-jej głos się załamał.
-Tak. Czy my możemy się spodkać, porozmawiać?
-Oczywiście.-zaszlochała do słuchawki.-Co się stało kochanie?-spytał jakiś obcy kobiecy głos. -Mamo, to dziewczyna Harrego...-odparła Gemma. Przez moment w słuchawce nie było nic. Tylko cisza. -Czy moja mama może się z nami spodkać?-spytała. Głównie chodziło mi o spodkanie z nimi obiema.
-Tak. Pozostaje tylko kwestia godziny i miejsca.
-Aktualnie przebywamy w Bradford...-nie dałam jej dokończyć.
-Naprawdę? To dobrze się składa! Możemy się spodkać jutro w Starbucks o 14?
-Jasne. Poznasz mnie po kolorowych włosach. Cześć!
Kliknęłam czerwoną słuchawkę i głośno westchnęłam. Odłożyłam telefon Harrego na miejsce. Zapisałam numer Gemmy jako Alex2. Nie chciałam,aby Harry nabrał jakiś podejrzeń. Postawiłam swój telefon obok jego i zbiegłam na dół. Położyłam się na kanapie i włączyłam jakiś nudny film. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego kiedy usnęłam.

                        ~***~

Miękkie wargi musnęły mój policzek, a metal znajdujący się w jednej z nich połaskotał go przyjemnie. Zamrugałam sennie i spojrzałam na Harrego. Stał pochylając nade mną głowę.
-Cześć.-wymamrotałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Hej.-uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Przeciągnęłam się, a z mojego gardła wydobył się niekontrolowany dźwięk. Harry zaśmiał się i objął mnie ramieniem.-Jak kociak.-skomentował. Pociągnęłam nosem i poczułam zapach kurczaka. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Harrego.
-Długo spałam?-spytałam go.
-Wróciłem do domu, zdążyłem się wykąpać oraz zrobić obiad. Jakieś 3h.-uśmiechnął się i wstał. -Choć na obiad.-chwycił moją rękę i pociągnął do góry. Splątał nasze dłonie i ruszył do kuchni.

                      ~***~

-Puść mnie, Harry!-pisnęłam i uderzyłam go w pośladek. Zaśmiał się głośno i również mnie uderzył. -Mam na ciebie focha.-warknęłam i puściłam jego talie. Jak spadnę to jego wina. Harry zachichotał i odstawił mnie na ziemie. Założyłam ręce na klatkę piersiową i spojrzałam na Harrego. Zagryzał wargę powstrzymując śmiech. -Dzisiaj śpisz na kanapie.-uśmiechnęłam się złośliwie i pobiegłam na górę. Chwyciłam swoją piżamę i udałam się do łazienki. Ściągnęłam bieliznę oraz ciuchy i wrzuciłam do kosza. Odkręciłam ciepłą wodę i weszłam pod gorący strumień. Ciepła woda ochłodziła trochę moje nerwy. Byłam strasznie zła na Harrego. Czasami zaczyna mnie wkurzać tymi jego wygłupami, a czasami wydają mi się słodkie. Mimo wszystko nadal nie mam zamiaru z nim dzisiaj spać. Może da mu to jakąś nauczkę.
Jestem zestresowana jutrzejszym spodkaniem. Nie wiem co będę miała powiedzieć jego mamie oraz Gemmie. A może nie będzie wcale, aż tak źle? Miejmy nadzieje. Chwyciłam ręcznik, wytarłam się nim i ubrałam piżamę. Wyszłam z łazienki. Harry stał przy szafce szukając czegoś. Nie chcąc mu przeszkadzać wyszłam z pokoju, trzaskając drzwiami. Może zachowuje się dziwnie, ale w końcu mam do tego prawo. Jestem kobietą, a z kobietami róźnie bywa. Zbiegłam na dół przygotować sobie kolację. Wyciągnęłam z lodówki ser, ogórka, pomidora, masło i zrobiłam sobie dwie kanapki. Z gotowymi kanapkami udałam się na górę. Harry brał prysznic. Wgramoliłam się do łóżka i zjadłam kanapki. Odstawiłam talerz na szafkę i obserwowałam ruchy Harrego. Zabrał swoją poduszkę, wyciągnął z szafy koc. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i wyszedł. Zgasiłam lampkę i wtuliłam się w kołdrę, nasłuchując walenia kropelek deszczu w szybę. Coś czuję, że to nie będzie najprzyjemniejsza noc.

                         ~***~

Trzask. Zerwałam się z łóżka jak oparzona. Spojrzałam na okno, za którym szalała potężna burza. O jejciu. Kliknęłam włącznik lampki, lecz ta nie zaświeciła się.
-Zajebiście, kurwa.-przeklnęłam pod nosem. Zaczęłam ręką szukać telefonu, lecz los chciał, że niechcący zbiłam talerz. Znalazłam telefon i włączyłam latarkę. Kolojny piorun rozbłysł się na niebie, wydając przy tym grzmot. Pisnęłam cicho i zaczęłam gnieść kołdrę w dłoniach. Bałam się. Burza to najgorsze co może być. Spojrzałam zo okno. Przed oczami mignęła mi czarna sylwetka. Boże. W moich oczach zebrały się łzy.
-To tylko wyobrażnia.-szepnęłam do siebie. Pisnęłam gdy usłyszałam pukanie zza okna. Rzuciłam telefon na ziemie i wybiegłam z pokoju. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że było cholernie zimno. Przestraszona, ze łzami w oczach zbiegłam na dół, do salonu. Harry spał. Podbiegłam do niego i zaczęłam nim lekko potrząsać.
-Harry.-pisnęłam, a kolejny grzmot zabrzmiał w mieszkaniu. Harry  otworzył oczy. Spojrzał na mnie zdezorientowany. Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam do góry,tak aby stanął. Gdy mi się to udało przylgnęłam do niego całym ciałem i zaczęłam cicho łkać. Zaczął mnie głaskać po plecach i całować we włosy.
-Cichutko, myszko. To tylko burza.-szepnął.
-Nie, nie, nie. Tam ktoś był. Choć ze mną spać.-poprosiłam. Harry chwycił swoją poduszkę i koc. Chwycił mnie za rękę i pociągnął do pokoju. Gdy tam weszliśmy zaświecił swoim telefonem po pokoju. Zza okna znowu rozległo się pukanie. Pisnęłam i przylgnęłam do Harrego.-To drzewo, skarbie.-pociągnął mnie w strone łóżka. Podał mi mój telefon, który odłożyłam na półkę. Położyłam się do łóżka i zaczęłam się trząść. Jest strasznie zimno. Harry, opatulił mnie kocem, pod którym wcześniej spał i położył się obok mnie, nakrywając nas kołdrą. Pomimo koca, czułam jego zimne ciało. Wygramoliłam się spod koca i okryłam nim nas oboje. Splątałam swoją nogę z Harrego i objęłam go mocno w pasie.-Śpij, skarbie. Jestem przy tobie. Nie ma się czego bać.- musnął moje czoło i objął w tali. Minęło trochę czasu zanim odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

_____________________________________

*.*

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 23.

-Jak się czujesz?-spytał Harry, gdy wróciłam z łazienki. Uśmiechnęłam się do niego i rzuciłam na łóżko. Zaśmiał się głośno i pocałował moje czoło.
-Dobrze.-zachichotałam i złożyłam pocałunek na jego klacie pokrytej dużą ilością tatułaży, które strasznie uwielbiałam. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na Harrego. Uśmiechał się.-No co?
-Wiesz czytałem ostatnio, że całowanie się spala 6.4 kalorie co minute. Poćwiczymy?-spytał. Zamurowało mnie. Idiota. Otrząsnęłam się z wstrząsu, wywołanego tymi słowami i zaśmiałam się głośno.
-Harry, jesteś idiotą.- spojrzał na mnie grożnym wzrokiem i podciągnął się do pozycji siedzącej.
-Idiotą, którego pokochałaś.-uśmiechnęłam się do niego i wspiełam na jego nogi. Objęłam rękami jego szyje i spojrzałam mu w oczy.
-Tak Harry. Kocham cię.-zachichotałam i oparłam swoje czoło o jego.
-To jak z tym ćwiczeniem?
Nie odpowiedziałam nic tylko wplątałam swoje palce w jego włosy. Zbliżyłam śwoje wargi do jego.
-Naprawdę nie wierze, że jesteś takim idiotą.-szepnęłam mu w usta i odsunęłam się.

**Harry**

Jęknąłem i spojrzałem na Meg. Cieszyłem się, że jest szczęśliwa. W końcu odzyskała wzrok. Megan uśmiechnęła się promiennie i wyciągnęła swoje palce z moich włosów. Przejechała kciukiem po moim kolczyku w wardze i lekko zagryzła swoją. To takie seksowne.
-Bolało?-spytała i przeniosła dłoń do kolczyka w brwi.
-Nie.-zaśmiałem się cicho, gdy zmarszczyła swój mały nosek
.-A tatuaże?-znowu spytała. Pokręciłem głową. Przybliżyłem swoje wargi do jej ucha i lekko je ugryzłem.
-Zróbmy sobie wspólny tatuaż.-szepnąłem i pocałowałem ją za uchem. Spowrotem oparłem głowę o ściane. Megan patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Marszczyła czoło rozmyślając nad propozycją. Czekałem cierpliwie, na jej odpowiedż.
Boże to wszystko jest takie nowe. Pierwszy raz pokochałem kogoś tak bardzo jak ją. A zresztą jak można nie kochać kogoś tak dobrego? Kogoś kto tyle wycierpiał, a nadal ma pozytywe nastawienie do życia. Nie da się nie kochać. To uczucie wtargnęło, do mojego życia niespodziewanie. Nigdy nie spodziewałem się, że pokocham jakąś dziewczynę. Zazwyczaj dziewczyny zaspokajały moją potrzebę, a ja ich i nara. Większości z nich nawet nie pamiętam imienia. Były to typowe dziwki.
A Megan? Megan jest inna. Drobna, nieśmiała, wrażliwa, uczuciowa. Dla niej zrobie wszystko. Dosłownie.
Moje myśli przerwała drobna dłoń bawiąca się moimi włosami. Spojrzałem na Megan.
-Trochę się zamyśliłeś, kochanie- szepnęła. Uwielbiam gdy tak do mnie mówi. W to ostatnie słowo jest włożone zawsze tyle uczucia.-Odpowiedziałam ci na twoje pytanie, ale mnie nie słuchałeś, więc nie powtórzę.-dodała. Droczy się ze mną.-Chyba, że dasz zrobić sobie malinke.-zaśmiałem się.
-Ty tak na serio?-spytałem. Kiwnęła głową.-Skoro tak bardzo tego chcesz.-odchyliłem szyję w lewo. Megan uśmiechnęła się i przybliżyła do mojej szyi. Przyssała się do niej, szczypiąc zębami moją skórę. Zachichotałem jednak to bardziej łaskotało niz bolało. Megan przejechała językiem po malińce i odsunęła się. Spojrzała na swoje dzieło i zagryzła wargę.
-Zadowolona?-spytałem. Pokiwała głową.
-Zrobie sobie z tobą tatuaż.-ujęłem jej twarz w swoje duże dłonie i potarłem swoim nosem o jej. Lubię to robić. -Harry, pocałuj mnie. -zasmiałem się i wpiłem w jej usta. Oddała pocałunek, wkładając ręce pod moją koszulkę. Pociągnęłem jej wargę i lekko przygryzłem, a ona wbiła swoje paznokcie w moje plecy. Syknąłem jej do ust. Oderwałem się od niej dopiero, gdy pocałunek zaczął robić się...ostrzejszy. Spojrzałem na moją drobną Megan. Patrzyła na mnie kuszącym wzrokiem. Jej policzki były zarumienione, a wargi lekko opuchnięte.
-Boże. Jak ja cię kocham.-szepnąłem. Jej wzrok przerodził się w pełen uczucia. Nie mogłem wytrzymać, więc zagryzłem wargę, razem z kolczykiem. Przybliżyła się do mojego ucha.
-Nie zagryzaj wargi, słońce. To naprawdę jest bardzo seksowne.-warknęła cicho i zeszła z moich kolan. Położyła się na boku, odwracając do mnie tylem. Zgasiłem lampkę kładąc się obok niej. Nie objęłem jej. Zdezorientowana szukała mojej ręki. Gdy ją znalazła splątała nasze palce i złożyła na niej pocałunek.

      

  ____________________________

Kolejny rzyg tęczą *.* #.#

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 22

-Ben wszystko w porządku?-spytałam zmartwiona. Siedział już od kilku godzin na kanapie, pracując na laptopie. Kiwnął lekko głową nawet na mnie nie patrząc.-Jadę do siebie.-szepnęłam, zabierając po drodze klucze do swojego auta i torebkę wyszłam z domu. Tę noc mieliśmy spędzić razem, jednak on już pewnie o tym zapomniał. Było mi smutno. Kilka godzin wcześniej posprzeczaliśmy się o jakieś głupstwo. Od tamtego czasu Ben się do mnie nie odzywa. Rozumiem, że martwi się o Megan, ale bez przesady. Megan ma Harrego, a ten nie wygląda na takiego, który nie potrafiłby jej obronić. Zresztą ja też się o nią martwię. Stała się dla mnie ważna, tak samo jak Ben.
Wsiadłam do samochodu i wyjechałam na ulicę. Dla lekkiego odprężenia włączyłam muzykę. Z głośników popłynęła spokojna piosenka Coldplay. Preferowałam spokojną muzykę, a Ben tą...tą taką ostrą.
Może zbyt dużo nas różni?
Może dlatego często się kłócimy? Jesteśmy kompletnymi przeciwieństwami siebie. Ben woli ciemy ubiór, ja stawiam na kolorowy, bardziej optymistyczny. Jestem optymistką, on po części pesymistą oraz realistą. Często się uśmiecham, Ben często chodzi przygnębiony.
Za dużo rzeczy nas różni, jednak...zakochałam się w nim. On jest tak strasznie kochany oraz opiekuńczy, że czasami mnie to przytłacza. Jestem zagubiona kiedy nie odzywa się do mnie. Często po jakiejś godzinie przechodzi mu, ale dzisiaj było inaczej. Po prostu mnie zignorował.
Otarłam płynącą po policzku łzę i zaparkowałam przed swoim mieszkaniem. Wyszłam z auta i weszłam do zimnego mieszkania. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam ogrzewanie. Zdjęłam buty, torebkę oraz klucze postawiłam na szafce. Założyłam puchate kapcie, w kształcie głów psa i udałam się w głąb mieszkania, zapalając po drodze światła. Weszłam do kuchni i przygotowałam sobie sałatkę. Nie jadam tłustych rzeczy. Gdy zjadłam sałatkę, posprzątałam po sobie i udałam się do sypialni. Gdy tylko do niej weszłam na moją twarz wstąpił uśmiech. Na dużym łóżku, leżał wielki biały miś z czarną kokardą. Był to prezent, który kiedyś dostałam od Bena. Wzięłam swoją piżamę, która składała się z wielkiej białej koszulki oraz krótkich czarnych shortów i udałam się do łazienki. Wzięłam długą, gorącą kąpiel i udałam się do łóżka. Była dopiero godzina 21.32, ale byłam strasznie zmęczona. Miałam dość dzisiejszego dnia. Wtuliłam się w misia od Bena, który był przesiąknięty jego zapachem i usnęłam.

                        ~***~

Pukanie do drzwi, obudziło mnie. Ziewnęłam i otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek. Była 23.11. Kto to może być? Ubrałam swoje kapcie i tuląc misia od Bena udałam się otworzyć. W drzwiach stał nie kto inny jak Ben. Na moje policzki wstąpił rumieniec przez to w jakim zobaczył mnie stroju. Stałam przed nim w krótkich spodenkach, dużej koszuli, kapciach w kształcie głów psa, w rozwalonej kitce, tuląc się do misia, którego natychmiast odłożyłam na szafkę.
-Coś się stało?-spytałam szeptem, opuszczając głowę.
-Przepraszam, Ashley.-szepnął i uniósł mój podbrudek. Zamknęłam oczy nie chcąc, aby zobaczył moje łzy.-Otwórz oczy, skarbie.-zadrżałam lekko. Pierwszy raz mnie tak nazwał. Otworzyłam załzawione oczy. Ben natychmiast mnie do siebie przytulił.
-Ben. Czy my musimy się ciągle kłócić? To staje się coraz częściej.-szepnęłam i spojrzałam na niego. Posłał mi smutny uśmiech. Wplątałam swoje palce w jego włosy i zdesperowana wpiłam się w jego usta. Odwzajemnił pocałunek, błądząc dłońmi po moich plecach. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej podniecający. Oderwałam się od niego. Splątałam nasze dłonie i pociągnęłam go w strone sypialni. Gdy już się tam znależliśmy, oplotłam jego talie i spojrzałam mu w oczy. Widniała w nich troska i czułość. Musnęłam jego usta i oparłam swoje czoło o jego.
-Kocham cię.-szepnęłam. Moje serce przyśpieszyło. Czułam się jak zakochana po uszy smarkula. Ben chwycił moją twarz w swoje wielkie dłonie. Musnął swoim nosem mój i szepnął cztery najważniejsze słowa.
-Ja ciebie też kocham.
Na moje usta automatycznie wpłynął uśmiech. Wpiłam się w jego usta, wkładając ręce pod jego koszulkę. Ben popchnął mnie na łóżko, nadal całując. Zachichotałam cicho i sciągnęłam jego koszulkę. Nie był dłużny. Również ściągnął moją. Zarumieniłam się i zakryłam piersi ręką.
-Nie zakrywaj się, skarbie.-pocałował kącik moich ust. Odkrył moje piersi i zaczął je masować. Jęknęłam cicho.

To co działo się później tylko umocniło nasz związek.

_________________________________________

Taki rozdział bez Harrego i Megan, jednak z Benem i Ashley.

Jednak on mi się podoba. Taki fajny, słodziutki.

         CZYTASZ = KOMENTUJESZ.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 21

Dzień operacji. Tak bardzo się boje. Ten tydzień u Bena zleciał tak szybko. Bardzo przywiązałam się do Ashley. To cudowna osoba, a to że jest z Benem sprawia, że jeszcze bardziej ją lubie. Wspólnie zdecydowaliśmy, że te święta spędzimy razem. Ja, Harry, Ben i Ashley. Chciałam coś zrobić z sytułacją Harrego i jego mamy. Z tego co opowiadał mi poczas naszego pobytu w Londynie, wywnioskowałam, że tęskni za nią i siostrą. Zrobie coś z tym, ale do tego potrzebny mi wzrok. Miejmy nadzieje, że operacja się uda.
Moje rozmyślania przerwał głos lekarza.
-Gotowa?
Nie, nie byłam gotowa, jednak nieśmiało kiwnęłam głową. Coś zostało podłączone do mojej ręki. Zasnęłam.

                       ~***~

-No już. Megan wstawaj.-głos pana Blacka obudził mnie ze snu. Chciałam otworzyć oczy, ale umożliwiał mi to ciężki opatrunek znajdujący się na nich.
-Udało się?-szepnęłam.
-Tak, chyba tak. Za 2h zdejmiemy opatrunek i wtedy będziemy mogli zobaczyć czy operacja przyniosła oczekiwany skutek, a teraz zostaniesz przewieziona na sale, gdzie czeka twój chłopak.-pielęgniarka przyprowadziła wózek, którym zostałam przewieziona na sale. Gdy tylko usiadłam na łóżku, zostałam porwana w objęcia.
-Udało się?-spytał Harry.
-Za dwie godziny wszystkiego się dowiemy.-szepnęłam. Naprawdę chciałam odzyskać wzrok. Tęskniłam za widokiem Harrego.-Nawet jak nie odzyskam wzroku nadal będziesz ze mną prawda?
Pogłaskał mnie po policzku i oparł swoje czoło o moje.
-Oczywiście.-szepnął, a potem zrobił coś dziwnego.  Zniżył głowę tak, aby jego oczy były na wysokości moich policzków i zamrugał na nie kilka razy. Zachichotałam.
-To łaskocze.-lekko odepchnęłam go od siebie.
-Zawsze chciałem to zrobić.-oznajmił.-To przyjemne.-kiwnęłam głową, a zaraz potem ziewnęłam.-Idziesz spać.
-Położysz się ze mną?-szepnęłam i posunęłam się robiąc mu miejsce. Położył się obejmując moją talie. Wtuliłam się w niego i usnęłam.

                      ~***~

-Proszę wstać.-ostry jak brzytwa głos pielęgniarki wybudził mnie ze snu. Widocznie kierowała te słowa do mnie, gdyż czułam brak Harrego. Podniosłam się z łóżka, a ona posadziła mnie na wózku. Gdzie my jedziemy? Gdzie jest Harry? Chwile potem znów zostałam posadzona na czymś twardym.
-Gotowa?-usłyszałam ponownie pytanie, które padło dzisiaj drugi raz z ust doktora Blacka.
-Tak.-szepnęłam. Delikatne dłonie zajęły się zdejmowaniem opatrunku. Po 10 minutach wszystko było gotowe.
-Możesz otworzyć oczy.
Bałam się. Strasznie się bałam.
Powoli zaczęłam otwierać oczy, które podrażniło jasne światło. Zamknęłam je na chwile i znowu otworzyłam. Przez pierwszą chwilę wszystko było zamglone. Lekarz wlał mi jakieś krople i wszystko zaczęło być normalne.
Ja widzę!
-Dziękuję panu!-krzyknęłam wesoła i rzuciłam się w ramiona starszemu mężczyżnie. Pan Black tylko się zaśmiał.
-Och, moje drogie dziecko.Nie ma za co.-poklepał mnie po plecach.-Możesz wrócić do domu.
Zadowolona wyszłam z gabinetu. Wszystko widziałam! To cudowne! Wyszłam na dwór. Gdzie jest Harry? Rozejrzałam się po parkingu. Ujrzałam jego auto, więc podeszłam do niego z zamiarem poczekania. W końcu go zobaczę! Tak bardzo tęsknie za jego widokiem. Po 10 minutach ujrzałam go idącego z bukietem czerwonych róź. Podbiegnęłam do niego wesoła i rzuciłam mu się w ramiona. Z początku spiął się, jednak gdy mnie poznał, upuścił bukiet na ziemie i mocno mnie przytulił. Oderwałam się od niego i objęłam twarz dłońmi. Kolczyk w brwi, oraz wardze. Te same cudowne zielone oczy. Te cudowne loczki oraz dołeczki. Tatułaże. Harry. Mój Harry. Uśmiechnęłam się do niego i wpiłam w cudowne wargi. Odwzajemnił pocałunek.
-Kocham cię.-musnęłam jego nos. Nie był mu dłużny. Również złożył całusa na moim nosie.
-Och, maleńka. Ja ciebie również kocham.

_______________________________

Rzyg tęczą. #__#

        CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Rozdział 20

-Cześć Ben.-pisnęłam do słuchawki.
-Megan. Daj Harrego do słuchawki.-warknął. Był zły. Bardzo zły.
-Ale po co?-szepnęłam.
-Nie pyjaj, tylko go daj.-zatkałam głośnik w celu krzyknięcia, jednak zrezygnowałam z tego czując ramiona owijające się na mojej tali i już po samych ramionach wiedziałam, że to ręce Harrego. Uśmiechnęłam się lekko i podałam mu słuchawke. Nie słuchałam o czym rozmawiają, byłam pogrążona we własnych myślach. Od naszego wyznania sobie uczuć, Harry zrobił się bardziej czuły. Jakby bał się, że to wszystko mnie wystraszy. Co chwila skradał mi całusy, przytulał, zabierał na spacery. To urocze. Westchnęłam cicho i odwróciłam się twarzą do niego. Objęłam dłońmi jego talie i oparłam głowę na klacie. Nawet nie zorientowałam się kiedy skończył rozmawiać z Benem.
-Co się stało?-spytałam.
-Ben i Ashley byli na policji. Byli przesłuchiwani w sprawie handlu narkotykami i bronią. Narazie nie mogą ich zamknąć, jednak są obserwowani przez policje. Podejrzewamy, że Robert jest w to zamieszany. Podrzucił broń i narkotyki, a potem zadzwonił na policje. Pojedziemy do nich na kilka dni, ale dopiero jutro.
-Naprawdę do nich pojedziemy?-szepnęłam szczęśliwa. Pogłaskał mnie po policzku i schylił się aby mnie pocałować.
-Tak. A teraz leć się przebrać, bo niedługo masz wizytę u okulisty.
Nie rozumiem po co Harry mnie tam ciągnie skoro było wiadome, że nie odzyskam wzroku. Splątałam nasze palce.
-Harry.-jęknęłam.-po co?
-Kochanie-pogłaskał mój policzek i pocałował w czubek nosa.-Odzyskasz wzrok. Musi być na to jakiś sposób.
Westchnęłam zrezygnowana i udałam się do naszego pokoju.

                       ~***~

To czekanie na wyniki nudziło mnie. Leżałam na ławce opierając głowę na nogach Harrego, który bawił się moimi włosami.
-Panna Barnes?-spytał starszy głos. Wstałam z ławki,splątałam dłoń Harrego ze swoją i zdana na niego udałam się za nim. -Mam dla państwa dobrą wiadomość. Jest szansa na to, że panna Barnes odzyska wzrok. Jednak operacja będzie musiała odbyć się szybko, gdyż kwas, który został wylany na oczy może uszkodzić wszystkie nerwy, a wtedy odzyskanie wzroku nie będzie możliwe. W sprawie operacji skontaktujemy się telefonicznie, jednak myślę, że termin za 2 tygodnie powinien być odpowiedni. Do zobaczenia.
Wyszłam z gabinetu za Harrym analizując słowa wypowiedziane przez doktora. Zimne krople spadły na moją twarz, więc wiedziałam, że znajdujemy się na dworze. Stanęłam.
-Harry-szepnęłam-ja naprawdę odzyskam wzrok? Boże! Ja odzyskam wzrok!-pisnęłam i rzuciłam mu się w ramiona. Zaśmiał się i obkręcił mnie wookół swojej osi. - Harry, to cudowne.-szepnęłam, a moje oczy zaszkliły się.
-No choć tu kochanie.-zachichotał, a ja wtuliłam się w niego. Pogłaskał mnie po policzku.-Nie płacz. Jest dobrze. -pochylił się by złożyć na moich ustach delikatny, soczysty,wspierający, czuły pocałunek.

                        ~***~

-Długo jeszcze?-spytałam znudzona. -Godzina. -odpowiedział Harry. Opuściłam swój fotel i położyłam się na nim. W radiu zaczęła lecieć piosenka One Republic- Counting Stars. Cicho zaczęłam ją sobie nucić, a po chwili do mnie dołączył Harry.
-Nie wiedziałam, że śpiewasz.-oznajmiłam zdziwiona.
-Dużo rzeczy o mnie nie wiesz, skarbie.-zachichotał, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że to prawda.
-Harry dlaczego nie masz kontaktu z rodzicami?-spytałam. Jego oddech stał się urywany. Stanęliśmy.
-Mój ojciec bił mnie, moją siostrę i moją matke. Mama tolerowała to przez jakiś czas, aż w końcu podjeła decyzję o odejściu od niego. Gdy oznajmiła to ojcowi pobił ją. Byłem mały. Miałem zaledwie 7 lat, więc nie wiedziałem co mam robić. Skuliłem się w kącie razem z Gemmą i płakałem.Chciałem, aby ojciec sobie poszedł, jednak on nas znalazł. Chcąc obronić Gemme stanęłem mu na drodze. Popchnął mnie na szklany stolik i odszedł. Od tamtego czasu nie widziałem go już nigdy więcej. Nie chciałem utrzymywać z nim kontaktu. Razem z mamą i Gemmą przeprowadziliśmy się do Holmes Chapel. Dorastałem i przynosiłem coraz więcej kłopotów. Gdy pobiłem chłopaka Gemmy, odeszłem od mamy. Nie mogłem patrzeć jak mama cierpi. Nie chciałem. Widziałem jej smutne spojrzenia. Stawałem się taki jak ojciec. Gdy odeszłem zatraciłem się w alkocholu, narkotykach,paleniu, seksie. Miałem  zaledwie 17 lat, gdy poznałem Zayna i reszte. Oni pomogli mi. Nie piłem już tak dużo i nie ćpałem. Nałóg z paleniem nadal został. Potrzebowałem piniędzy, a pomoc Robertowi przynosiła dużo kasy. Po kilku latach pojawiłaś się ty. Gdy zobaczyłem cię pierwszy raz spodobałaś mi się. Pierwszy raz pokochałem kogoś tak bardzo jak ciebie. -zakończył łamliwym głosem. Pociągnął cichutko nosem. Nie chcąc, aby cierpiał wdrapałam mu się na kolana i wtuliłam mocno w niego. Harry zanurzył głowę w moich włosach i pociągnął nosem. On płakał.
-Kochanie.-szepnęłam.-Już nigdy nikt nie skrzywdzi ciebie.
-A ty? Kiedyś odejdziesz.-jego łamliwy głos zdradzał wszystkie emocje. Ból, Strach, Miłość.
-Nie odejdę.
-Obiecujesz?
-Obiecuje.

____________________________________

Taki soł mega słit rozdział ;D

Wnerwiam się bo lata mucha. Mam jej dość. Lata i lata i lata i lata i atal. (od tyłu)

Odwala mi. O.o To wszystko przez to, że w piątek wieczorem zaryłam głową o chodnik! ;D Jak mi to opowiadali to myślałam, że padne. Wywróciłam się i zakryłam głowę kocem (bo ja byłam spajdermenem i latałam). Niby się nie ruszałam. Wszyscy strach i w ogóle. Renata podchodzi do mnie i odkrywa, a ja się ryje. Ahahahaha. Nadal z tego nie mogę.

NIGDY WIĘCEJ NIE IDĘ NA ŻADNE OGNISKO! (dobry żarcik. Xd Chcę już następne!)

A tak ogólnie to myślałam o tym aby stworzyć aska, takiego gdzie byście pytali o rozdziały, bohaterów itd. Kto za tym? :D

Rozpisałam się jak nigdy, ale to chyba dobrze. :D

         CZYTASZ = KOMENTUJESZ

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 19

Moje oczy automatycznie powiększyły się na wypowiedziane przeze mnie słowa. Ja naprawdę to powiedziałam? Harry zastygł w bezruchu.
-Nie.-szepnął i wstał z łóżka. Zostawił mnie samą. Tego obawiałam się najbardziej. Porzucenia. Wstałam z łóźka i macając rękoma ściane udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie chciałam, aby to się tak rozwinęło. Chciałam dać nam czas. Chciałam, aby Harry również mnie pokochał. Widocznie za dużo chciałam. Wstałam i udałam się do konta łazięki. Skuliłam się. Co teraz będzie? Reakcja Harrego...zabolało mnie to. Zaniosłam się głośniejszym szlochem poczym zadrżałam. Czy teraz będę musiała wrócić do Bena? Ja...nie chcę. Zmęczona otarłam łzy i położyłam się na zimnych kafelkach. Nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam.

Przebudziłam się gwałtownie przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia. Nie znajdowałam się w łazieńce. Znajdowałam się w pokoju. Naszym pokoju. Zamknięcie drzwi uświadomiło mi, że ktoś znajduje się razem ze mną w pokoju.
-Musimy porozmawiać.-jego głos brzmiał strasznie sucho. Zadrżałam lekko i podciągnęłam nogi do piersi. Oparłam głowę na kolanach.
-Harry. Nie ma o czym tu rozmawiać. Wyraziłam się jasno o swoich uczuciach.-szepnęłam. Poczułam ugięcie łóźka obok mnie. Harry westchnął.
-Megan. To nie miało tak być. Nie miało się tak potoczyć.
-A jak?! Jak Harry? Nic już nie zmienisz.-krzyknęłam, a zaraz potem wybuchłam histerycznym śmiechem. Harry objął moją twarz swoimi rękoma.
-Megan, uspokuj się. Ćii.-szepnął i przytulił mnie do siebie. Nie rozumiem jego zachowania. Objęłam dłońmi jego talię i oparłam głowę na torsie. Mój oddech powoli się uspokajał. -Jesteś dla mnie bardzo, bardzo ważna. Nie zapominaj o tym. -kiwnęłam lekko głową, bowiem nie było to co chciałam usłyszeć. -Jestem egoistycznym dupkiem, ponieważ chcę to co nie jest dla mnie odpowiednie. Jest dla mnie za dobre. Megan...ja nie jestem pewien, to dla mnie takie nowe, ale...ech. Kocham cię.-ostatnie dwa słowa wypowiedział cicho. Moje serce dostało się 4 obroty wyżej, niż powinno być, a uporczywe motylki ryły mi dziure w brzuchu. Pisnęłam jak małe dziecko i wpiłam się w jego doskonałe wargi. Harry lekko odsunął mnie od siebie i lekko się zaśmiał.
-Kocham cię, maleńka.-powtórzył, a ja powtórnie wpiłam się w jego wargi. Byłam szczęśliwa.

Ben:

Po ciężkim dniu w szpitalu wracałem do domu, po drodze zahaczając o szkolę. Ashley czekała na mnie na parkingu. Z jej włosów cieknął deszcz, chociaż uparcie próbowała się przed nim obronić. Uśmiechnęła się do mnie, gdy zatrzymałem auto obok niej. Ona jest taka piękna.
-Cześć, kochanie.-zaruczałem gdy wsiadła do auta. Zarzuciła mi ręce na szyję.
-No hej.-uśmiechnęła się promiennie i wpiła się w moje wargi, wplątując palce w moje włosy. Gdy odsunęłem ją od siebie jej policzki były uroczo zarumienione. Uśmiechnęłem się do niej. Musnęła mój policzek i wróciła na swoje miejsce.
-Rozmawiałeś dzisiaj z Megan?-spytała. Pokręciłem przecząco głową. Miałem zamiar porozmawiać z nią jak wrócę do domu.
Resztę drogi jak zwykle spędziliśmy na przyjemnej rozmowie. Przejeżdżając obok domu, ujrzałem tam policję. Zaparkowałem auto w garażu i razem z Ashley, która uporczywie trzymała moją dłoń udałem się przed dom.
-Dzień dobry.-przywitałem się.
-Dzień dobry. Pan Ben Barnes i Panna Ashley Stand?-kiwnąłem głową na potwierdzenie.-Pojadą państwo z nami.
-Ale o co chodzi?-spytała cieńkim głosem Ashley.
-Są państwo oskarżeni o handel bronią oraz narkotykami.

CO?!

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 18

Ręka Harrego znajdowała się na moich plecach, obejmując mnie w tali. Byliśmy na spacerze. Mimo wszystko zaczynał się grudzień, a z nim święta i moje urodziny. Mogłabym wrócić do domu, przecież żadne niebezpieczeństwo mi już nie groziło...chyba. Z drugiej strony nie chciałam wracać. Nie chciałam zostawiać Harrego. Przywiązałam się do niego. Wydaje mi się, że...zakochałam się w nim, jednak nie jestem tego pewna. Pierwszy raz czuje takie coś. 
-Harry?-szepnęłam. Przyciągnął mnie bliżej siebie i pocałował we włosy.-Dziękuję.-byłam na 100 % pewna, że w tej chwili marszczy brwi, więc ręką sięgnęłam do jego czoła. Zgadłam! -Nie marszcz brwi. Ściągnął moją dłoń i lekko ją pocałował. Zachichotałam. Stanęliśmy. Tak bardzo żałuje, że w tej chwili nie mogę nic zobaczyć. Westchnęłam cicho, a Harry przytulił mnie do siebie, wtulając głowę w moje włosy.
-Jesteś dla mnie ważna, wiesz?- szepnął. Kiwnęłam głową.
-Ty dla mnie też.-objęłam swoimi drobnymi rękami jego talie i oparłam głowę na klatce piersiowej. -Chciałabym cię zobaczyć.-wyszeptałam. Jego oddech stał się urywany.
-Wiem, kochanie.- pocałował lekko moje wargi. Odwzajemniłam przyjemny i delikatny pocałunek.
-Bljeeee!-usłyszałam odgłos jakiegoś dziecka, a zaraz potem zostałam uderzona śnieżką w plecy. Zachichotałam, a chwilę po mnie usłyszałam śmiech Harrego. Puścił moją rękę i wywnioskowywując z jego śmiechu i śmiechu małej dziewczynki uznałam, że dobrze się bawi. Cieszyłam się, a z drugiej strony strony smuciłam. Ja nie mogłam zapewnić Harremu żadnej rozrywki. To on musiał non stop się o mnie troszczyć. Pisnęłam gdy moja sylwetka została porwana do góry.
-Harry!-zachichotałam. Również się zaśmiał, a zaraz potem wylądowałam w zimnej zaspie śniegu.
-Lux szybko pomóź mi natrzeć ciocie Megan!-krzyknął Harry, a jakieś małe rączki zaczęły trzeć śnieg po całej mojej sylwetce. Zamiast przejmować się tym, że zmokne śmiałam się. Po ok. 10 minutach przestali. Wstałam za pomocą ręki Harrego i otrzepałam się ze śniegu.
- Wujgu Haji a mogję dzisjaj iś do cjebje do domu?-spytał uroczy głos małego dziecka. Uśmiechnęłam się lekko.
-Pod warunkiem, że ciocia Megan i pani Bloom się zgodzi, kwiatuszku.-odpowiedział. Harry jest taki kochany dla tej dziewczynki. Wzruszyłam ramionami.
-Nie mam nic przeciwko.
Lux pisnęła szczęśliwa. Harry jedną dłoń splótł z moją, a drugą zapewne trzymał Lux. W pewnej chwili staneliśmy.
-Dzień dobry pani Bloom.-przywitał się.
-Och Harry! Jak miło cię znów widzieć!-oznajmiła jakaś starsza pani. Czułam się głupio. Tak niezręcznie.
-Chciałem się zapytać czy Lux mogłaby dzisiaj iść z nami.
-Harry wiesz, że zawsze się na to zgadzam, jednak nie dzisiaj. Dzisiaj Lux ma spodkanie z kandydatami na jej rodziców- kandydatami? Później zapytam o to Harrego. -Przykro mi.
-Nie płacz, słoneczko.-szepnął Harry. -Następnym razem cię wezme, dobrze? No już nie płacz.-Harry puścił moją rękę.-Obiecujesz, że będziesz grzeczna?
-Objecuje.-szepnęła Lux.
-A teraz leć bawić się z innymi, dobrze? I pamiętaj ja zawsze będę cię kochał.-Ojejciu. Uśmiechnęłam się na jego słowa.
-Ja cjebje tes Haji.-chwile potem znowu poczułam dłoń Harrego splątującego z moją palce.
-Do widzenia.-oznajmił Harry i ruszyliśmy.

                        ~***~

Leżałam w łóżku po gorącym prysznicu, czekając na Harrego. Naprawdę on chyba siedzi tam już z 30 min. Pisnęłam gdy poczułam mokre loki Harrego, na swojej twarzy.
-Harry.-zaśmiałam się i próbowałam go odepchnąć, lecz ten znalazł się nade mną ręce trzymając po obu stronach mojej głowy. Wykorzystując sytuacje wplątałam palce w jego loki i wpiłam się w jego wargi.
-Kocham cię.-wymsknęło mi się z ust. Ups...


__________________________________________

CZYTASZ = KOMENTUJESZ.

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 17


            Czytasz = Komentujesz
__________________________________________
Nie mogłem patrzeć na nią w takim stanie. Wzięłem ją na ręce i udałem się w strone auta, ignorując spojrzenia rzucane w moją stronę. Alex musiała prędzej wrócić, gdyż jej brat miał wypadek.
Megan wtuliła swoje drobne ciało w moje, a ja tylko mocniej ją objąłem. Nie mogłem patrzeć jak cierpi. Z chęcią rozjebałbym głowe temu skurwysynowi, za to co jej zrobił. Codziennie zamiast jej wesołych, pogodnych, pełnych czułości oczu, widzę jej pusty, zamglony wzrok.
-Cichutko, maleńka.-potarłem kciukiem jej policzek.-Wyjdziesz z tego.
-Jak? Harry jak?!-krzyknęła.-Nie odzyskam już wzroku! Pozostane ślepa do końca życia! Będę zdana na łaske innych, ty odejdziesz ode mnie, zostawisz mnie samą...-jej głos znów powrócił do szlochu. Ona naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego iż darze ją głębokim uczuciem. Puściłem Megan, aby ta usiadła, a sam okrążyłem samochód i oparłem głowę o drzwi. Wyciągnęłem z kieszeni paczkę papierosów i wetknęłem jednego pomiędzy wargi. Zapaliłem. Więc Megan boi się, że odejdę od niej? Nie. Nie potrafiłbym. Próbowałem. Jestem zbyt egoistyczny, by zostawić ją, chociaź nie jest ona przy mnie bezpieczna. Stałem przed samochodem gdy zobaczyłem zbliżającą się w moją strone postać. Od razu go rozpoznałem. Robert. Wyrzuciłem niedopałek i udałem się w jego stronę.
-Jesteś z siebie zadowolony, skurwielu?-warknąłem. Robert się zaśmiał.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-uśmiechnął się. Nie mogłem dłużej się powstrzymywać, więc walnąłem mu w twarz. Oddał mi. Nie czekając na kolejny cios popchnąłem go na ziemie, usiadłem na jego klatce piersiowej i zaczęłem okładać pięściami. Kiedy był na skraju przytomności wstałem z niego.
-Jeszcze raz ją tkniesz, a następnym razem zabiję cię.-syknąłem i udałem się do auta. Megan siedziała skulona w fotelu, płacząc i powtarzając moje imię.
-Ej.-powiedziałem i przytuliłem ją do siebie.-Co jest, kochanie?-na dźwięk tego słowa zadrżała.
-Myślałam, że odeszłeś.-szepnęła i objęła swoimi dłońmi moją twarz. Jej dolna warga lekko drżała, co było cholernie seksowne. -Nie chcę żebyś mnie zostawił. Nie zostawiaj mnie. Proszę. -szepnęła i wpiła się łapczywie w moje wargi. Oddałem pocałunek, i gwałtownie wdarłem się językiem do środka. Megan jęknęła i wdrapała się na moje kolana, opierając się o kierownice. Nasz pocałunek przerodził się w namiętny oraz gwałtowny, przesiąknięty...podnieceniem? Oderwałem się od niej, nie chcąc dopuścić do czegoś co nie powinno się tu zdarzyć. Oczywiście nieraz uprawiałem seks w samochodzie, ale Meg jest inna. Wyjątkowa. Zasługuje na traktowanie ją jak księżniczkę. Spojrzałem na nią. Wygłądała uroczo i seksownie. Jej policzki były czerwone, głęboko oddychała, wargi lekko opuchnięte, a dolną z nich zagryzała. Pociągnęłem lekko za jej brodę. Wypuściła wargę.
-Nie zagryzaj tej wargi.-syknąłem. Przez jej twarz przebiegł cień zdezorientowania, lecz po chwili na nią wstąpił cudowny uśmiech. Zeszła z moich kolan i usiadła na swoje miejsce.
-Jedź, kochanie.-zachichotała.

_____________________________________

Jeju! Wielbię ten rozdział. :D

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 16

On. Znowu on. Nie. Nie. Nie. Proszę tylko nie to. Błagam. Mam dość. Niech on mnie nie dotyka. Nie chcę. To okropne. Łzy płyną po moich policzkach, a on się tylko chamsko śmieje.
-Robert zostaw mnie!-krzyknęłam. Wcisnął spust. Zabił mnie.

Krzyknęłam przerażona i usiadłam na łóżku. Łzy zebrały się w moich oczach. Po chwili poczułam obejmujące mnie ramie.
-Co jest, mała?-spytał Harry i zaczął głaskać kciukiem moje ramie. Westchnęłam cicho i wtuliłam się w niego.
-Miałam koszmar.-szepnęłam. Harry pocałowal lekko mój policzek i spowrotem położył się ciągnąc mnie ze sobą. Oparłam głowę o jego tors. Zaczęłam zastanawiać się jak nazwać uczucie, którym darze Harrego. Miłość? Nie. Na to jest zupełnie za wcześnie. W pewnej chwili naszła mnie ochota na coś głupiego.
-Nie, żeby co, ale zrobiłaś się coś taka czerwona.-zachichotał Harry.
-Mam prośbę.-szepnęłam.-Harry...pocałuj mnie,proszę.
Zaśmiał się i uniósł ręką mój podbrudek. Powoli i z ociąganiem wpił się w moje usta. Wcale nie zaskoczyło mnie to. Oddałam więc pocałunek i wplątałam palce w jego uwielbiane przeze mnie włosy.
-Harry boje się.-szepnęłam i spowrotem oparłam głowę o jego tors.
-Nie ma czego. Ja cię obronie maleńka. -szepnął. Jego słowa brzmiały obiecująco, jednak coś w środku mnie mówiło mi iż nie mogę mu zaufać.

Tydzień później...
Ben wrócił do Londynu. Strasznie brakuje mi naszych rozmów, które przeprowadzaliśmy codziennie podczas jego pobytu tutaj.
Obecnie znajduje się w jakiejś przychodni. Harry umówił mnie na wizite z okulistą. Westchnęłam głośno i ścisnęłam rękę Alex, siędzącej obok mnie. Stresowałam się.
-Będzie dobrze słoneczko.-szepnęła mi do ucha. Miejmy taką nadzieje.
-Megan Barnes.-oznajmił przyjemny, ciepły głos. Moja kolej. Wstałam z krzesła i puściłam rękę Alex, jednak chwile potem jej rękę zastąpiła ręka Harrego. Weszłam za nim do ciepłego pomieszczenia.
-Dzień dobry.-oznajmił ten sam przyjemny głos. Uśmiechnęłam się lekko.-Więc aby nie zabierać państwu czasu zaczniemy badania.

~***~

No ile można czekać na wyniki badań? Zostaliśmy poproszeni do osobnego pomieszczenia.
-Mam dla państwa złe wiadomości. Panna Barnes nie może odzyskać wzroku.-szepnął jakiś starszy głos. Wszystko się popsuło. Jak to? Mój świat legł w gruzach, a ja osunęłam się na ziemie jak małe bezbronne dziecko.

______________

Za krótki. Przepraszam, że musieliście tyle czekać na rozdział, ale jestem w stanie...czegoś czego nie potrafie określić.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 15

-Dlaczego?-spytał i uwolnił moją głowę z nóg. Stęskniłam się za nim. Strasznie się stęskniłam. Obrócił moją głowę w swoją stronę. Zamknęłam oczy i wdrapałam mu się na kolana. Owinęłam nogi wookół jego tali i wtuliłam się w niego jak małe, bezbronne dziecko.
-Harry.-szepnęłam cicho. Mruknął coś w odpowiedzi i potarł dłonią moje plecy.-Ja...ja nie..widzę.-jęknęłam cichutko i mocniej się w niego wtuliłam. Harry zadrżał pod wpłypem moich słów. Poczułam w oczach łzy. Spodziewam się najgorszego. Odejdzie. Zostawi mnie. Samą, bezbronną. Jednak stało się coś czego się nie spodziewałam. Harry pociągnął nosem i wtulił głowę w moje ramie. Harry płacze? Chyba mam jakieś omamy czy coś. Poczułam na swoim ramieniu jego usta.
-Kochanie...-szepnął, a po moim ciele przeszedł przyjemny prąd. Uśmiechnęłam się lekko i ręką wytarłam łzy.-Nie martw się. Znajdziemy jakiś sposób.

                        ~***~

-Pomożesz mi?-szepnęłam i stanęłam. Harry natychmiast pociągnął mnie spowrotem na łóżko. Zachichotałam i wyplątałam się z jego objęć.-Harry chciałabym wziąść prysznic.-oznajmiłam na co westchnął. Wstał z łóżka, lecz nie podszedł do mnie. Stałam w miejscu myśląc, że Harry mnie zostawił, jednak moje obawy szybko okazały się mylne, gdyż splątał moje palce ze swoimi. -Co robiłeś?-spytałam i ruszyłam za nim.
-Wziąłem twoją piżamę.-odpowiedział. Weszliśmy do łazienki. To było tak strasznie dołujące. -Poradzisz sobie sama?-spytał i oparł swoje czoło o moje. Nie byłam tego taka pewna jednak kiwnęłam lekko głową. Harry musnął moje usta i odszedł. -Twoje ciuchy leżą na szafce.-oznajmił i wyszedł z łazienki. Zdenerwowana odgoniłam łzy, nie chcąc znów płakać i udałam się prosto przed siebie z wyciągniętymi rękami. Gdy natrafiłam na kabine prysznicową ściągnęłam z siebie ubrania, kładąc je na ziemi. Weszłam do niej i po krótkim myśleniu włączyłam ciepłą wodę.

                        ~***~

Prysznic był koszmarem. Nie wiedziałam, co z tych wszystkich rzeczy było moje, więc jak na złość użyłam żelu Harrego. W dodatku trudno było mi się ubrać, gdyż nie orientowałam się czy nie ubieram czegoś czasem zle. Westchnęłam cicho i wyszłam z łazienki.
-Harry.-zawołałam cicho. Po chwili poczułam jak zamyka mnie w szczelnym uścisku.
-Już myślałem, że nigdy stamtąd nie wyjdziesz.-powiedział, na co zachichotałam.
-Mogę porozmawiać z Benem?-spytałam.
-Tak.-chwycił mnie za rękę. Po chwili weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. -Ona chce z tobą porozmawiać.-Harry zaprowadził mnie na kanape, obok Bena i wyszedł.
-Jak się czujesz?-spytałam.
-Dobrze, a ty?
-Źle. Jest mi strasznie źle. Chciałabym was zobaczyć, jednak to nie możliwe. Nie radze sobie, tato.-szepnęłam. Ben przyciągnął mnie do siebie, obejmując ręką w tali, przez co moja głowa znalazła się na jego ramieniu. Pocałował moje włosy.
-To wszystko moja wina. Przepraszam, skarbie.-szepnął.
-Tato opowiesz mi o co chodzi z Robertem? Za bardzo tego nie rozumiem.
Ben westchnął.-Poznałem Roberta jak miałem 27 lat. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. W ciągu 2 lat spostrzegłem, że coś jest na rzeczy. Robert się we mnie zakochał. Gdy się o tym dowiedziałem Robert zaczął pić, ćpać i zabijać ludzi. Postawiłem mu warunek. Ja albo tamto drugie. Wybrał mnie chociaż wiedział, że traktuje go tylko jak przyjaciela. Myślałem, że wyciągnie się z dołka, jednak on bardziej w niego wpadał. Zerwałem z nim kontakty. Przez pierwszy tydzień wysyłał mi różne sms'y. Ostatni sms jaki od niego dostałem był o treści "Zemszczę się." Niedługo potem zaadoptowałem ciebie. Więc teraz wiesz. Nie zasługuje na ciebie. Nie mam prawa nazywać się twoim ojcem. Ten cały ból ja powinnem czuć. Nie ty. Ty jesteś taka drobna i dobra, że nigdy nie myślałem, że będziesz cierpieć takie katusze.-ostatnie słowo wyszeptał łamliwym głosem i cicho zaszlochał. Dotknęłam ręką jego policzka i wytarłam łzę.
-Tato.-szepnęłam.-Proszę cię nie mów tak. Mam wrażenie wtedy, że już mnie nie chcesz, a tego bym nie chciała. Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą. Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia. Nawet jakbym już na zawsze miała zostać ślepą. Nawet jak nie ma cię zawsze obok mnie to wiem, że mnie kochasz. Tato również ciebie kocham.  Nigdy o tym nie zapomnij.-zaszlochałam cicho i wtuliłam się w niego.  

____________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ.

sobota, 1 marca 2014

Rozdział 14

-Pora wstawać kochanie.-zimny i okrutny głos wydobył się z ust Roberta, a zaraz potem poczułam coś zimnoego przy skórze. Nóż. Robert przejechał nim po mojej skórze, a głośny krzyk wydobył się z moich ust.
-Czemu mi to robisz?-wyszeptałam, lecz po chwili pożałowałam tego. Moje gardło było wysuszone, a w dodatku bolało. Robert zaśmiał się.
-Och, kochanie. Zrobie to co twój tato zrobił mi. Odbiore mu to co kocha.-rzucił i wyszedł. Co Ben zrobił Robertowi? Coś złego? Nic nie rozumiem. Fala bólu znowu rozeszła się po moim ciele. Zemdlałam.

                        ~***~

Obudził mnie głośny trzask. Przestraszona otworzyłam oczy mając nadzieje, że coś zobaczę. Jednak nie widziałam nic prócz ciemnej nicości. Do moich nozdrzy dobiegł zapach dymu. Coś się paliło. Poruszyłam się gwałtownie jednak nic to niedało. Dym powoli zastępywał mi powietrze. Zaczęłam się dusić, więc moje ciało wybuchło kaszlem. Gdy byłam na skraju przytomności usłyszałam głos Anioła wołający moje imie.

                          ~***~

Otworzyłam oczy. Moje ciało było całe obolałe i uwolnione z kajdan. Usłyszałam kroki osoby zmierzającej w moją stronę. Skuliłam się na łóżku, i zamknęłam oczy.
-Przepraszam.-oznajmił ciepły głos. Ben! Poruszyłam się niespokojnie, lecz nie otwierałam oczu. Ben westchnął.-To wszystko to moja wina. Mogłem nie zostawiać tak Roberta. Mogłem mu pomuc. A ja jak ten ostatni idiota, odeszłem od niego wiedząc, że mnie kocha. Przepraszam cię Megan. Nie zasługuje na miano twojego ojca. Jest mi strasznie przykro. Wziąłbym cały ten ból na siebie, byle tylko zobaczyć jak znów się uśmiechasz. Wiem, że temu chłopakowi-Harremu zależy na tobie. Strasznie przejął się tym, że zaginęłaś. Zresztą nie tylko on. Przepraszam cię za wszystko. Kocham cię.-skończył swój monolog, a ja otworzyłam oczy. Rzuciłam mu się w ramiona.
-Tato.-zaszlochałam.-Nie mów tak. Zasługujesz na to. Kocham cię.-Ben przytulił mnie do siebie mocno. Po długiej chwili odsunął mnie od siebie i pogłaskał mnie po policzku.
-Chcesz iść na dół?-spytał. Och. Czyli nie wiedzą, że jestem ślepa. Kiwnęłam przecząco głową i usiadłam na ziemi.
-Zawołasz Harrego?-szepnęłam. Ben chyba kiwnął głową, gdyż odszedł bez słowa. Podciągnęłam nogi pod brodę i schowałam w nich głowę. Drzwi zaskrzypiały informując mnie o przyjściu Harrego. Moje serce przyśpieszyło, gdy poczułam jak jego duża dłoń, chwyta moją małą, splątując nasze palce.
-Spójrz na mnie.-poprosił. Zaszlochałam cicho i schowałam głębiej głowe.
-Nie mogę Harry.-szepnęłam cicho. Tak bardzo chciałam go zobaczyć, jednak to było niemożliwe. Już nigdy miałam go nie zobaczyć.

__________________

Mam taką wene że masakra! c;

         

           CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 26 lutego 2014

Rozdział 13

Jest ciemno. Strasznie ciemno i w dodatku zimno. Za każdym razem gdy otwieram oczy widze ciemność. Słysze stukanie butów, więc podnosze się z miejsca. Wyciągam ręce przed siebie chcąc zorientować się gdzie jestem, jednak zanim one dotkną czegoś, zostają złapane i przykute do ściany, tak samo jak nogi.
-No to od dzisiaj radzisz sobie bez jednego zmysłu.-rzucił Robert i przykuł moje nogi do ściany. On...on pozbawił mnie wzroku? Co? Jak ja sobie bez niego poradze? Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach, a głośny śmiech Roberta rozlega się po pokoju.
-Tak masz racje. Pozbawiłem cię wzroku.
Wiedziałam to, jednak te słowa sprawiły mi ogromny ból. Zaczęłam płakać mocniej. Poczułam coś rozrywającego mi skórę. Krzyknęłam. Robert zadawał mi ciosy batem. Po 10 ciosach, straciłam przytomność.
                        ~***~
Otworzyłam oczy spodziewając się, że może to był tylko sen. Jednak jak to mówią nadzieja matką głupich. Przed oczami ujrzałam pustkę. Nic. Do głowy nasówało mi się jedno pytanie. Jak ja sobie poradze? Przecież to niemożliwe, ja muszę odzyskać swój wzrok. Tak wiem nie ma na to rady. Ja...ja muszę widzieć. Nie mogę być zdana na innych. Nie chcę taka być. Zawsze jak widziałam ślepych ludzi robiło mi się ich żal, nie wyobrażałam sobie, że ja mogłabym taka być, a tu bęc. Straciłam wzrok. Poczułam łzy na policzkach. Chcąc je zetrzeć ruszyłam ręką, co okazało się błędem. Moje ciało było strasznie obolałe, a w dodatku okaleczone. Nie chciałam wiedzieć w jakim teraz stanie się znajduje. Jedyne czego teraz chciałam to znaleźć się w swoim starym domu, w NY i w ogóle z niego nie wyjeźdźać. To był ogromny błąd, że wprowadziliśmy się tu. Do głowy wleciało mi wspomnienie pierwszego spodkania z Benem.

*
-Megan, ktoś chce ciebie poznać.-oznajmiła pani Red i kazała mi za 10 minut pojawić się w pokoju adopcyjnym. Wstałam od stołu i udałam się do łazienki. Poprawiłam swoje długie, brązowe włosy i założyłam okulary. Nie miałam lepszych ciuchów niź czarne spodnie, które w tej chwili miałam na sobie, oraz zwykłą czarną koszulkę. Udałam się w strone pokoju, w którym nigdy nie przebywałam, a jednak tak dobrze go znałam. Chodziły tam dzieci, które ktoś chciał adoptować. Zawsze z zazdrością patrzyłam na te osoby. Zestresowana nacisnęłam klamkę i weszłam do zielonego pokoju. Na starej brązowej kanapie siedział młody męźczyzna. Miał on czarne włosy, które były nastroszone na całej głowie. Jego oczy były ciemniejsze od moich, a krótki zarost pasował do jego twarzy.
-Dzień dobry.-powiedziałam, na co nieznajomy pan uśmiechnął się do mnie.
-Cześć, Megan.-odpowiedział. Wskazał mi miejsce obok siebie. Posłusznie usiadłam na nim.- Więc ile masz lat?
-Trzynaście-odpowiedziałam niepewnie.-Pan chce mnie adoptować?-uśmiechnął się.
-Tak, ale najpierw musimy się bardziej poznać. Jestem Ben.-wyciągnął rękę, którą uścisnęłam.
-Megan.

*

Tak bardzo tęsknie za jego mocnym ojcowskim uściskiem. Pewnie teraz siedzi w pokoju, myśląc, że jestem bezpieczna.
Bezpieczna? Phy.
To dobiero początek moich kłopotów.
Ból ogarnął mój organizm. Zemdlałam.

                       ~***~

Nudny rozdział. Tralalalalala.

.___.

4 Komentarze = Następny rozdział.

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 12

-Jak tam?-spytał Harry gdy wyszłam z łazienki. Nie rozmawialiśmy od momentu naszego pocałunku. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Niby to, że jest wszystko okej? Nie jest okej.
Westchnęłam.
-Harry...ja...nie wiem.-szepnęłam i usiadłam na skraju łóźka. Zmarszczył brwi.
-Nie rozumiem.-odpowiedział i w zapraszającym geście poklepał miejsce obok siebie. Niepewnie położyłam się obok niego, obejmując dłońmi jego talie. Pocałował moje wilgotne włosy. Zamruczał.-Pachniesz mną.
Zignorowałam to głupie stwierdzenie i oparłam głowę na jego tali. Zaś on swoje ręce umieścił na mojej tali.
-Harry...nie rozumiem nas. Jesteśmy przyjaciółmi czy kim?-szepnęłam cicho. Klatka piersiowa Harrego uniosła się i opadła przerywanymi ruchami.
-Myślę,że jesteśmy kimś więcej niż tylko przyjaciółmi.-oznajmił, a moje serce przyśpieszyło.
-Harry...co chcesz przez to powiedzieć?
Westchnął.
Podniósł moją głowę do góry. Spojrzałam w jego piękne oczy i przygryzłam wargę. Strasznie kusiło mnie, aby go pocałować.
-Chcesz być moją dziewczyną?-spytał przybliżając swoją twarz do mojej. Moje serce zabiło jeszcze mocniej. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Gdy je otworzyłam twarz Harrego znajdowała się może 6 cm, od mojej. -To jak odpowiesz mi, maleńka?
Pokonałam dzielącą nasze usta odległość i wpiłam się w jego. Wplątałam swoje palce w jego włosy i nie odrywając swoich ust od jego wdrapałam się mu na kolana. Zaśmiał się tym samym dając mi możliwosć wtargnięcia do jego środka. Nie pogłebiał pocałunku przez co był on spokojny. Pozwalał mi swoim językiem badać jego jame, co mnie bardzo zadowalało. Pociągnęłam za jego loki, a ciche warknięcie wydobyło się z jego gardła. Oderwałam się od niego i zaśmiałam się. Oparłam swoje czoło o jego. -Mam rozumieć, że się zgadzasz?
-Ymm...pomyślmy...-zmarszczył brwi, a kolczyk widniejący w jednej z nich, przyjemnie połaskotał moje czoło.-tak głupolu, zgadzam się.-zachichotałam i złożyłam pocałunek na jego nosie. Uśmiechnął się i zrobił to samo. Zeszłam z jego kolan i położyłam się spowrotem.
-Harry?-szepnęłam i objęłam jego talie.
-Hmm?-mruknął.
-Co z Robertem?
-Nie przejmuj się nim, maleńka.
Och, ale dużo dała mi ta odpowiedź. Ja się tu martwię. Wiem, że Harremu grozi ogromne niebezpieczeństwo przez to, że mi pomógł. Westchnęłam cicho i owinęłam swoje ręce mocniej wookół jego tali. Pocałował moje włosy.
-Śpij już.-szepnął. Zamknęłam oczy jednak sen nie nadchodził. Dopiero po godzinie udało mi się usnąć.

                        ~***~
-Harry.-zachichotałam cicho i zrzuciłam jego spoconą dłoń ze swojego brzucha. Wymamrotał coś pod nosem i poszedł dalej spać. Wstałam z łóżka i ubrałam się w koszulkę Harrego oraz swoje dresy. Gdy naciągałam na nogi skarpetki, po mieszkaniu rozszedł się dzwonek do drzwi. Zdezorientowana pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je, a dłoń Roberta znalazła się na moich ustach. Ugryzłam ją i krzyknęłam jak najgłośniej potrafiłam, przez co oberwałam w głowę czymś ciężkim. Potem była ciemność.

                          ~***~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA.

4 KOMENTARZE=NASTĘPNY ROZDZIAŁ.