Moje oczy automatycznie powiększyły się na wypowiedziane przeze mnie słowa. Ja naprawdę to powiedziałam? Harry zastygł w bezruchu.
-Nie.-szepnął i wstał z łóżka. Zostawił mnie samą. Tego obawiałam się najbardziej. Porzucenia. Wstałam z łóźka i macając rękoma ściane udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i osunęłam się po nich. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie chciałam, aby to się tak rozwinęło. Chciałam dać nam czas. Chciałam, aby Harry również mnie pokochał. Widocznie za dużo chciałam. Wstałam i udałam się do konta łazięki. Skuliłam się. Co teraz będzie? Reakcja Harrego...zabolało mnie to. Zaniosłam się głośniejszym szlochem poczym zadrżałam. Czy teraz będę musiała wrócić do Bena? Ja...nie chcę. Zmęczona otarłam łzy i położyłam się na zimnych kafelkach. Nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam.
Przebudziłam się gwałtownie przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia. Nie znajdowałam się w łazieńce. Znajdowałam się w pokoju. Naszym pokoju. Zamknięcie drzwi uświadomiło mi, że ktoś znajduje się razem ze mną w pokoju.
-Musimy porozmawiać.-jego głos brzmiał strasznie sucho. Zadrżałam lekko i podciągnęłam nogi do piersi. Oparłam głowę na kolanach.
-Harry. Nie ma o czym tu rozmawiać. Wyraziłam się jasno o swoich uczuciach.-szepnęłam. Poczułam ugięcie łóźka obok mnie. Harry westchnął.
-Megan. To nie miało tak być. Nie miało się tak potoczyć.
-A jak?! Jak Harry? Nic już nie zmienisz.-krzyknęłam, a zaraz potem wybuchłam histerycznym śmiechem. Harry objął moją twarz swoimi rękoma.
-Megan, uspokuj się. Ćii.-szepnął i przytulił mnie do siebie. Nie rozumiem jego zachowania. Objęłam dłońmi jego talię i oparłam głowę na torsie. Mój oddech powoli się uspokajał. -Jesteś dla mnie bardzo, bardzo ważna. Nie zapominaj o tym. -kiwnęłam lekko głową, bowiem nie było to co chciałam usłyszeć. -Jestem egoistycznym dupkiem, ponieważ chcę to co nie jest dla mnie odpowiednie. Jest dla mnie za dobre. Megan...ja nie jestem pewien, to dla mnie takie nowe, ale...ech. Kocham cię.-ostatnie dwa słowa wypowiedział cicho. Moje serce dostało się 4 obroty wyżej, niż powinno być, a uporczywe motylki ryły mi dziure w brzuchu. Pisnęłam jak małe dziecko i wpiłam się w jego doskonałe wargi. Harry lekko odsunął mnie od siebie i lekko się zaśmiał.
-Kocham cię, maleńka.-powtórzył, a ja powtórnie wpiłam się w jego wargi. Byłam szczęśliwa.
Ben:
Po ciężkim dniu w szpitalu wracałem do domu, po drodze zahaczając o szkolę. Ashley czekała na mnie na parkingu. Z jej włosów cieknął deszcz, chociaż uparcie próbowała się przed nim obronić. Uśmiechnęła się do mnie, gdy zatrzymałem auto obok niej. Ona jest taka piękna.
-Cześć, kochanie.-zaruczałem gdy wsiadła do auta. Zarzuciła mi ręce na szyję.
-No hej.-uśmiechnęła się promiennie i wpiła się w moje wargi, wplątując palce w moje włosy. Gdy odsunęłem ją od siebie jej policzki były uroczo zarumienione. Uśmiechnęłem się do niej. Musnęła mój policzek i wróciła na swoje miejsce.
-Rozmawiałeś dzisiaj z Megan?-spytała. Pokręciłem przecząco głową. Miałem zamiar porozmawiać z nią jak wrócę do domu.
Resztę drogi jak zwykle spędziliśmy na przyjemnej rozmowie. Przejeżdżając obok domu, ujrzałem tam policję. Zaparkowałem auto w garażu i razem z Ashley, która uporczywie trzymała moją dłoń udałem się przed dom.
-Dzień dobry.-przywitałem się.
-Dzień dobry. Pan Ben Barnes i Panna Ashley Stand?-kiwnąłem głową na potwierdzenie.-Pojadą państwo z nami.
-Ale o co chodzi?-spytała cieńkim głosem Ashley.
-Są państwo oskarżeni o handel bronią oraz narkotykami.
CO?!
Ale cudny <3 miód malina
OdpowiedzUsuńŁADA FAK!?!? WUT!? Yyyyyyy.... Zgon! :o
OdpowiedzUsuńŻe niby jakim cudem?! Boski rozdział :D
OdpowiedzUsuń